I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

… „Zrobię wszystko, żeby ocalić rodzinę!”, Powiedział i spojrzał na Nią... W jej oczach pojawiły się łzy. Można sobie wyobrazić, ile bólu cierpiała przez kilka lat swojego życia: jego uzależnienie od hazardu, okresowe picie, niewierność, „haniebna” choroba, która pojawiła się z jego powodu, a nawet przypadki napaści oczywiście zachowałaby się trochę inaczej – na przykład nie tolerowałaby tego, że nie należy tego tolerować, nie prowokowałaby, okazałaby trochę więcej szacunku, byłaby cieplejsza, rozmawiałaby o swoich uczuciach, prawdopodobnie związek byłby zbudowany inaczej, albo wybrałby dla siebie osobę, która bardziej pasuje do jego scenariusza życiowego. Ale jak się okazało… Tyle różnych „chciałoby”… Z jej bezgraniczną cierpliwością i nie tylko cechy, to ona się wpasowała. A teraz sytuacja doprowadziła do stanu przedrozwodowego, gdzie z jego strony wydaje się, że jest wyrażona chęć zrobienia wszystkiego, aby uratować małżeństwo, z jej strony prawie to zniknęło , ale tam wciąż jest słaby promyk nadziei, że „stanie się mężczyzną”. „Zrobię wszystko, aby ocalić moją rodzinę!” – powtarza. I kontynuuje: „Zajmę się sobą, zmienię się!” „Pójdę na twoje spotkanie i zrobię wszystko, co w mojej mocy!” – kontynuuje, zwracając się do mnie. Patrzy na żonę: „Ale nie pozwolę jej odejść – nie ma mowy! Będę blisko. Wypędzę wszystkich! Nie wyjdę stąd nawet na jeden dzień. Rozumiem… wierzę… Wygląda na to, że naprawdę nie odpuści. Nie pozostanie w tyle, nie odejdzie, nie da jej możliwości swobodnego oddychania i podjęcia wolnej decyzji... Kto wie, może na korzyść dania mu szansy. Okazało się, że jej to obiecał walczyć (w każdym sensie) przed... Agresywnie walczyć o ocalenie rodziny i prawo do posiadania żony. Tylko posiadać. Będąc jeszcze żoną... A zanim przysiągł, że nie odda jej wolności, nie zdając sobie sprawy, że pod wieloma względami właśnie to ją odpycha. „Zrobię wszystko, żeby ocalić moją rodzinę!”, On deklaruje raz po raz głośno i pewnie, przekonując mnie i oczywiście ją. I kontynuuje: „Wyjeżdża w podróż służbową, ale mogę zaczynać! Proszę już teraz zapisać mnie na następną konsultację!” „Zrobię wszystko, żeby ocalić rodzinę!”… Na kolejną konsultację nie przyszedł… Kurtyna. Czasem wydaje się ludziom, że łatwiej jest walczyć z kimś z zewnątrz, niż leczyć swoje „słabości” i okiełznać swoje wewnętrzne potwory…