I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Jak zwykle dzień dobry! Dziś mam nastrój i inspirację, aby kontynuować pisanie serii artykułów na temat zarządzania czasem. Jak pamiętacie, jeśli śledziliście poprzednie publikacje na ten temat, ostatnim razem przeszliśmy już od zagadnień globalnych do lokalnych i konkretnych narzędzi, które pomagają w codziennym planowaniu i podziale własnego czasu. A dzisiaj, zgodnie z obietnicą, chcę porozmawiać o innym podobnym instrumencie o zabawnej nazwie „słonie” i „żaby”. Technikę, o której będę mówić, zaproponował Gleb Archangielski. Napisał wiele literatury na temat zarządzania czasem, a także opublikował pamiętnik, który pozwala na prowadzenie planów i notatek zgodnie z jego metodą (fragment tego pamiętnika znajduje się na zdjęciu poniżej). Osobiście po raz pierwszy zetknąłem się z tą techniką dość dawno temu i okresowo wracając do jej stosowania zauważam znaczny wzrost własnej wydajności i produktywności. Jednocześnie jest ona, podobnie jak macierz Eisenhowera, o której mówiliśmy ostatnim razem, niezwykle łatwa do zapamiętania i wykorzystania. Dlatego chcę się z wami podzielić tym, kim oni są – te osławione „żaby” i „słonie” – i co mają wspólnego z zarządzaniem czasem? Rozwiążmy to razem. Zatem przez „żaby”, które dla większości ludzi są nieco nieprzyjemne w dotyku, Gleb Archangielski ma na myśli te z naszych niezbyt dużych i niezbyt ulubionych rzeczy, które zwykle bez końca odkładamy na „trochę później”. ”, „jutro”, „poniedziałek” lub „nowy rok”. Na przykład wykonaj ćwiczenia, zaplanuj projekt, wyczyść odpływ zlewu, wykonaj ważną rozmowę lub uprzątnij bałagan w szafie. Regularnie przenosząc się z dnia na dzień, takie „żaby” pozostają w środku niedokończonymi cyklami i przejmują naszą energię życiową (większość z niej wydawana jest na nieustanną wewnętrzną walkę pomiędzy „powinienem” a „niechęcią”). Przyda się, jeśli przed dalszą lekturą weźmiesz długopis i kartkę lub otworzysz program do robienia notatek na smartfonie i zrobisz listę własnych podobnych rzeczy do zrobienia. Co więc proponujesz dalej zrobić z takimi „żabami”. ”? Oto jak: wyrobić sobie zdrowy nawyk „jedzenia” (przepraszam za niesmaczną analogię, określenie nie moje, ale autora) codziennie przynajmniej jeden z nich. Co więcej, zaplanuj to na sam początek dnia pracy lub po prostu pracy - ponieważ robiąc tego rodzaju rzeczy, które wcześniej przez długi czas wisiały „nad twoją duszą”, uwalnia się duża ilość energii. Energię tę, a także wynikający z niej ładunek wigoru i satysfakcji, można wykorzystać w ciągu dnia na realizację innych zaplanowanych działań. Tym, którzy nigdy tego nie robili, gorąco polecam spróbować, działa świetnie. A teraz o „słoniach”. Kolejne zdanie-przysłowie, które większość z Was prawdopodobnie słyszała, wcale nie jest dla mnie apetyczne (ale co prawda zapadające w pamięć): „Nie próbuj zjeść całego słonia”. Na tej podstawie Gleb Archangielski nazywa słonie tymi dużymi i ważnymi sprawami, na które patrzymy każdego dnia i wciąż nie możemy się zdecydować, w jaki sposób do nich podejść. Przykłady: napisanie pracy magisterskiej lub naukowej, studia i zdanie egzaminu na prawo jazdy, nauka języka obcego, organizacja i przeprowadzenie dużej imprezy, zmiana rodzaju działalności zawodowej i tym podobne. Być może i Ty zgromadziłeś w ostatnim czasie pewną ilość tak dużych i ważnych spraw? Bardziej pomocne będzie, jeśli przestaniesz czytać i wypiszesz je również dla siebie, a następnie wrócisz do tego artykułu. Jeśli więc nie możesz zjeść całego słonia, to jak możesz? Można też, dzieląc to na bardzo małe, ale bardzo wyraźne i konkretne „steki” (znowu określenie autora tej techniki), czyli małe kroki, tak przejrzyste, jak to możliwe i idealnie mierzalne. Przykłady: zadzwoń do 10 szkół jazdy i porównaj warunki szkolenia; naucz się 2 stron z książki przepisów ruchu drogowego; rozwiązać 5 prac egzaminacyjnych; zarejestruj się w przychodni lekarskiej!..