I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autorki: Artykuł ten można przeczytać w aktualnym czasopiśmie dla kobiet „OsobaYa”. Okolicznością łagodzącą w przypadku rozwodu powinno być to, że w momencie zawarcia małżeństwa strony zachowywały się w stanie pasja. Magdalena Impostor Ostatnio moje życie stało się bardzo pracowite, pełne różnych zmian, które pociągają za sobą jeszcze większą chęć uczenia się nowych rzeczy. Na przykład teraz bardzo zainteresowało mnie, co motywuje ludzi, którzy mieszkają razem od dłuższego czasu (20-30 lat), kiedy się rozwiodą i zaczynają dzielić majątek. Wydawałoby się: pobrali się z miłości, urodzili ukochane dzieci, przeszli wszystkie etapy rozwoju od „nie mieliśmy nic” do „mamy czym się dzielić”. Dokąd w takich przypadkach idzie miłość i zrozumienie? W końcu tyle razem przeszliśmy! Dokąd zmierza miłość i poczucie odpowiedzialności wobec wspólnych dzieci? Gdzie w końcu podziała się wdzięczność za to, że wszyscy WSPÓLNIE zarobili pieniądze! Może sobie wiele odmówili, ale przeżyli! Wszyscy jesteśmy dorośli i doskonale rozumiemy, że oboje jesteśmy winni powodów rozwodu, dokładnie 50x50: jeden na to pozwolił (choćby nie celowo), a drugi to wykorzystał. Inna sprawa, że ​​w takiej sytuacji znajdzie się strona bardziej urażona niż przeciwnik. „Obrażony” w tym sensie nie niesie ze sobą oceny prawnej, ale czysto ludzkiej. Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją: bardzo trudno rozmawiać z osobą w stanie „obrażonym”, a w tym aspekcie płeć nie ma znaczenia. Uraza „zamyka uszy” i osoba cię nie słyszy. W tym roku nasz rząd przyjął ustawę o przedprocesowym rozwiązywaniu konfliktów (ustawa o mediacji). Temat ten zaczęto „promować” w wielu mediach: w gazetach, magazynach nakręcono nawet serial telewizyjny! Temat jest trudny, ale moim subiektywnym zdaniem bardzo potrzebny. Tak, możesz w sposób święty wierzyć w „literę prawa” i słuszność orzeczenia sądu. ALE! 1. sąd bierze pod uwagę przepisy prawa i materiał dowodowy zebrany przez strony (czyli kto na kogo wyleje więcej „błota”), a absolutnie nie bierze pod uwagę stanu psychicznego przeciwników2. orzeczenie sądu rzadko jest korzystne dla obu stron konfliktu, tj. ci, którzy nie są zadowoleni z tej decyzji, mogą się odwołać, a proces będzie trwał latami. Jak pokazuje moje doświadczenie w mediacjach, czasami, aby ludzie podjęli racjonalną decyzję, która będzie odpowiadać obu stronom, wystarczy, że przedyskutują wszystkie swoje skargi, ale w taki sposób, aby zostali wysłuchani i zrozumiani. Co za drobnostka, ale jakże czasami jest to kosztowne! Zgadzam się, że każdy czasami chce być zrozumiany. I w tym sensie pośrednik w rozwiązywaniu konfliktów (mediator) jest bardzo potrzebny, ponieważ jego zadaniem jest słuchanie, rozumienie, redagowanie informacji i oferowanie możliwości pojednania. I zawsze tam są! Rozumiem, że w życiu nie można się niczego wyrzec, ale skoro tak się składa, że ​​rozwód jest nieunikniony, to może warto przypomnieć, że kiedyś wszystko zaczynało się od „stanu namiętności”, czyli tzw. bezinteresownie. I wszystko, co dzisiaj masz, zostało nabyte wspólnie (łącznie z dziećmi). Nie ma znaczenia, kto grał jaką rolę. Może powinniśmy dojść do porozumienia na spokojnie? A jeśli nie możesz tego zrobić samodzielnie, skontaktuj się z mediatorem. Na pewno Ci pomogą!