I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: to oczywiście nie jest artykuł... Klienci często narzekają na karaluchy. W mojej głowie. I zastanawiałem się, gdzie zniknęły te wszystkie karaluchy z domów? Okazuje się, że weszli do głów. Każdemu polecam jeden produkt, sprawdzony - dichlorfos. Klienci są zdumieni... - Dlaczego zdecydowałeś, że karaluchy zadomowiły się w Twojej głowie - przeczytałem w Internecie - Co o nich myślisz, jak z Tobą żyją? Biegają, rozmnażają się?... - Cóż, karaluchy to wszelkiego rodzaju podświadome kłopoty, lęki, urazy. Siedzą w twojej głowie i zakłócają twoje życie - Cóż, nazywaj rzeczy po imieniu! Osobiście wolałbym mieć w głowie lęki i żale, a nie karaluchy. A ty? - I ja też! - No i co ci przeszkadza?.... Dla mnie osobiście posiadanie karaluchów w głowie nie jest przyjemne, a jeszcze bardziej zadawanie się z nieznajomymi. Tak, to w porządku. Nasze słowa tworzą naszą rzeczywistość!!! Przypomniałem sobie przypadek chłopca, który miał na głowie guza, który był zaatakowany przez robaki. Lekarze byli w szoku! Wcale bym się nie zdziwił, gdyby wkrótce zaczęto robić sekcje karaluchów… Posłuchajcie swoich słów! Mówisz „to mnie dobija”, a potem dziwisz się, że twoje zdrowie się pogarsza… Dziewczyna ciągle powtarza „Nie mogę bez niego żyć”, a potem dziwisz się, dlaczego jest taka przygnębiona… „ Nie rozumiem” i poszukaj odpowiedzi… „Nie mogę sobie z tym poradzić” – i spróbuj jeszcze raz… Szczególnie słuchaj swoich słów, gdy w pobliżu są dzieci! Jeśli choroby i kłopoty dzieci zaczynają się w głowach rodziców, to już od trzeciego roku życia sami je tworzą, zgodnie z zakorzenionym w ich świadomości „obrazem świata”. Z całego serca życzę wszystkim ŚWIADOMOŚCI! I dla siebie też!