I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: Kochani, wraz z nadejściem jesieni większość specjalistów rozwiązuje kwestie organizacyjne i finansowe nowego „sezonu”. Reklama, promocja i nie tylko. Mój artykuł poświęcony jest naturze interakcji pomiędzy nabywcą a dostawcą w branży usługowej. Rozważałem inne podejście do jakości usług. Obiektywne i subiektywne oczywiście. Wszystko zgodne z moją ulubioną nauką. Jak wiadomo „nie wszystkie szkolenia są jednakowo przydatne”. Wiadomo też, że nie każdemu przydadzą się w równym stopniu. Często, a nawet bardzo często, pojawiają się diametralnie różne opinie na temat tego samego trenera i szkolenia. Dlaczego „wciągnęłam się” w treningi, podczas gdy wielu z nas konsultuje się indywidualnie? Żeby było jasne, jaka jest różnica w odbiorze tego samego wydarzenia, w odbiorze tych samych słów i tych samych działań coacha. Ponieważ konsultacja jest produktem unikalnym, odmienne opinie różnych osób na temat tego samego specjalisty mogą być w pełni uzasadnione. Cóż, niektórym klientom to nie wyszło. Właśnie o tym „niefuzji” będziemy mówić. A tymczasem wprowadzenie na temat treningu, ok?) Dziękuję! Wracając więc do treningów, chcę podać metaforę. Wyobraź sobie wodospad płynący potężnym strumieniem ze szczytu wysokiej góry. Woda wrze, jest hałaśliwa, tu i ówdzie widać tęczę utkaną z plam i słońca, niezwykłe piękno! A ludzie idą do wodospadu. Weź trochę wody. I ktoś przychodzi z butelką, ktoś z dzbankiem, ktoś z sitkiem (i tak się dzieje, zrozumie ten, kto czytał bajki), ktoś z dłońmi złożonymi w chochelkę, ktoś ze zbiornikiem, ktoś ciągnący umywalkę , kogoś do wanny, w nadziei, że zbuduje jacuzzi pod dyszami i zrobi sobie gniazdo u podnóża góry. Podczas treningów dzieje się tak: trener „wyrzuca” pomysły, „żongluje” słowami, pozwala w promieniach słońca, aby pojawiła się tęcza, a ludzie, widzowie, klienci, konsumenci usług biorą tylko tyle, ile są w stanie unieść. Czyjaś butelka ma za wąską szyjkę. Ktoś zatankował bak, ale zapomniał pojazdu w domu, żeby odebrać taką przyczepność. Ktoś wszedł do jacuzzi i z pełnym zachwytem słucha każdego słowa, ale tylko odpływ jest otwarty, bo korek się zgubił... No i tak dalej. Każdy może wymyślić dla siebie osobistą metaforę, będzie mi miło, jeśli podzielisz się ze mną swoimi wnioskami na ten temat, ale w rzeczywistości okazuje się, że wyniesiesz ze szkolenia albo informację, albo świadomość, albo cokolwiek innego, co one dają ... każdy może w oparciu o własne możliwości percepcji i własne ograniczenia, prawda, przyjaciele? Aby wyjaśnić moje stanowisko, przejdę do sytuacji życiowej. I znowu dokonam interwencji w kierunku terapii zorientowanej na ciało, jak w jednym z moich poprzednich artykułów. „Nasi” wydają mi się najbardziej lojalni i tolerancyjni w zostaniu np. modelką. Dokładniej, jako przykład podam nawet sesję masażu. Myślę, że prawie wszyscy ludzie otrzymali to przynajmniej raz w życiu. A więc masaż. Wybór tej konkretnej kategorii usług jako przykładu jest również dobrym pomysłem, ponieważ jest to usługa bardziej algorytmiczna niż konsultacja psychologiczna, co oznacza, że ​​ten sam mistrz wykonuje w przybliżeniu te same czynności i ruchy podczas każdej sesji masażu. Jego umiejętności, jak mówią, nie można zmarnować, gdyż jest to wyćwiczona umiejętność rąk, które u dobrego Mistrza wyrastają z serca. Działanie „algorytmiczne” jest zbyt przesadzone, przyznaję to jako mistrz masażu, a mimo to poradnictwo werbalne jest procesem bardziej kreatywnym i zróżnicowanym, a mimo to ludzie wystawiają różne opinie na temat tego samego masażysty. Obiektywizm obrazu można ocenić na podstawie panujących recenzji, zdarza się jednak, że osławiony mistrz zostaje „wręcz” zdewaluowany przez jednego niezadowolonego klienta. I dlaczego? Czy ręka mistrza drżała? Zdarza się też… prawdopodobnie… w tym artykule skupię się na tych ograniczeniach w samym kliencie, które nie pozwalają mu „stać pod wodospadem” i w pełni wykorzystać swoją moc i siłę. powieś wszystkie psy” na fikcyjnym filmieklienta, dla naszej wygody pozwólmy mu być samemu. Co może uniemożliwić klientowi otrzymanie wysokiej jakości masażu? Cóż, pierwszą rzeczą jest obecność... skóra. Tak, obecność największego organu naszego ciała, czyli „drugich płuc” i „trzeciej nerki”. Bez skóry nie tylko otrzymamy masaż wysokiej jakości, ale w zasadzie żadnego masażu nie dostaniemy. Przyjaciele, jest czas, aby pomyśleć o tym, kto idzie „rano do psychologa”, metaforycznie będąc „bez skóry”. I będę kontynuował Brak receptorów może stać się przeszkodą. Dużo ich. Receptory temperatury, receptory bólu, receptory ciśnienia. Pod ich nieobecność (mówię teraz metaforycznie, z przesadą), więc pod ich nieobecność nie odczujemy masażu. Mistrz zdaje się próbować, rozgrzewać ciało dłońmi, wywierać nacisk itp., ale klient tego nie czuje. Być może w ciele zachodzą nawet pewne procesy, omijające proces świadomości, ale... masaż nie sprawia przyjemności. Smutek, prawda? Kolejny punkt analogii z procesem doradczym. Wielu klientów dziękuje mistrzowi za jego „dobrą energię”. Oznacza to, że klient był zadowolony z komunikacji i interakcji; on i mistrz nadawali na tych samych falach. I otrzymał nie tylko mechaniczne głaskanie, czy cokolwiek to było na ciele, ale ładunek żywości, dobrego charakteru, skrzydła „rozłożyły się” i w końcu odetchnął głęboko, zrzucając z ramion wraz z napięciem mięśni tę skorupę zmartwień i niepokojów, które krępowały jego ciało, a nawet wolę. Odpowiedź na swoje pytania otrzymał już w trakcie medytacji i niczego bardziej nie pragnął, jak tylko rozpuścić się w doznaniach. Zbyt duży „mikser słów” w głowie klienta i inne przypadłości, z którymi nie każdy masażysta sobie radzi, mogą utrudniać osiągnięcie takiego stanu. stan. Skupię się na tym, że przekaz energetyczny (mówimy teraz o „duchowości” mistrza) musi zostać zaakceptowany przez klienta. Oznacza to, że masażysta może emitować energię, że tak powiem, działając jak antena, ale aby ją odebrać, potrzebny jest właśnie ten... Odbiorca! Nie będziesz w stanie naładować telefonu, jeśli znajdziesz się w pobliżu gniazdka elektrycznego. Do podłączenia potrzebny jest przewód i odpowiednie złącze, prawda? Może to przeszkadzać. Wygląda to mniej więcej tak: „Czy wykonujesz masaż olejkami? I na stole do masażu, prawda?....To mi nie odpowiada. Potrzebuję suchego ciała i na kanapie. Nie ma innego wyjścia. Jak odmawiasz? Właściwie zapłaciłem pieniądze specjalnie za masaż. Nie potrzebuję innych technik. Odsuńcie swój gestalt daleko... (Przepraszam, koledzy, tutaj sama porównałam to z poradnictwem psychologicznym). Masaż bez olejku nie da pożądanego efektu. Nie będzie to dobrze zrobione. A na kanapie...? Masażysta dopasowuje stół do swojego wzrostu, jeśli w ogóle... A komfort masażysty jest w procesie masażu tak samo ważny, jeśli nie bardziej, jak komfort klienta. Dlaczego więcej? Tak, ponieważ Mistrz przekazuje swój stan, dlatego. Jeśli nie czuje się komfortowo, nie jest mu wygodnie, nieuchronnie stanie się zirytowany. A klient odczuje tę irytację. Zamiast pozytywnej energii obok „wiedzieć wszystko” postawiłabym takie ograniczenie w czerpaniu korzyści z masażu w postaci autoprezentacji. Zdobycie uznania i aprobaty od mistrza masażu oraz zrobienie na nim wrażenia to droga do niepowodzenia w realizacji celu, jakim jest pójście na masaż. Klient jest tak zajęty sobą, że w głowie pojawia się mikstura słów „jak wyglądam i co o mnie pomyślą” oraz postawa wszystkowiedząca, jakby próba wyśledzenia poprawności ruchów mistrza , wchodzi w grę. Doradzi Ci, jak to zrobić i nauczy mistrza, jak z tym pracować. I nawet będzie próbował ci to pokazać. I za własne pieniądze BĘDZIE UDZIELAŁ informacji lub próbował oddać usługę, zamiast ją otrzymać. Jednocześnie Klienta chwycił cel skorzystania z tej usługi, ale w taki sposób, aby została mu ona dostarczona „właściwie”. Klient jest tak zaabsorbowany BIERZ tą usługą, że nie może się zrelaksować i pozwolić sobie na OTRZYMANIE To. Tak bardzo stara się swoim ciałem pomóc rękom mistrza, że ​​nie jest w stanie się zrelaksować i, jak to mówią, „nacieszyć się tym”. Dosłownie prowadzi ciałem masażystę i łapie je!