I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

O „Godzinie Wołu” po raz pierwszy usłyszałam od mojej przyjaciółki, osoby niezwykle oczytanej, o oryginalnym i bardzo twórczym myśleniu. To było za moich studenckich czasów. Czas wynosi od pierwszej w nocy do trzeciej w nocy. Najbardziej bolesna i nieco mistyczna pora dnia. W tym momencie do twojej głowy przychodzą inteligentne, filozoficzne myśli lub ogarnia cię jakiś zwierzęcy strach, niepokój i niepokój. Możesz obudzić się w tym czasie i leżeć do świtu, a potem zatracić się we śnie. Co jest takiego podstępnego w tej części cyklu dobowego? Jeśli zanurzysz się w tło literackie i mitologiczne, to książka o tym samym tytule Od razu przychodzi mi na myśl Iwan Efremow. Słynny radziecki pisarz science fiction - „Godzina byka”. Gdzie w prologu znajduje się zdanie: „Di phi yu chhou – Ziemia narodziła się w godzinie Wołu”. Książka jest pełna dualizmu, walki przeciwieństw i utopijnych poglądów. Ale wciąż daje nadzieję na „Jasną Przyszłość”, ale sama „Godzina Wołu” rezonuje ze mną. Ta godzina jest najciemniejsza i najbardziej pozornie beznadziejna… Świt jest jeszcze daleko. Być może to właśnie o tej godzinie jesteśmy najbliżej naszej natury. Dlaczego o tej porze dnia jesteśmy tak bezbronni i tak samotni? Jeśli odłożymy na bok mistycyzm, możemy zacząć od naszych rytmów biologicznych i dobowych i zobaczyć, jak nasz organizm produkuje hormony w nocy. Zacznę od melatoniny. To on kontroluje nasze rytmy dobowe. Zmiany w fazach snu. A ich zmiana odbywa się około 2-3 w nocy. Różne czynniki wpływają na nieprzerwaną produkcję melatoniny w naszym organizmie. Obejmuje to wiek biologiczny, temperaturę otoczenia i brak źródeł światła podczas snu. Nawet narażenie na pola elektromagnetyczne i zmieniające się fazy cyklu miesiączkowego u kobiet. Poziom melatoniny u kobiet jest średnio o 25% wyższy niż u mężczyzn. Im więcej, tym lepiej śpimy. Jeśli dana osoba przyjeżdża pod wpływem stresu, biologiczny proces produkcji hormonów zostaje zakłócony. Kortyzol, który powinien powstać około piątej rano, zaczyna działać znacznie wcześniej, bo już około trzeciej w nocy. A do tego wszystkiego dodaje się adrenalinę i noradrenalinę. Jeśli się obudzimy, obudzą się nasze nadnercza. Cały ten „cudowny koktajl” zamienia się w wybuchową mieszaninę strachu, ospałości i beznadziei. Chociaż w tych godzinach przed świtem może narodzić się piękna muzyka, wielu pisarzy i kreatywnych ludzi lubi pracować nocą, kiedy ciemność i światło spotykają się na skrzyżowaniu. , kiedy dana osoba może zajrzeć w głąb siebie. Najbardziej żarliwe modlitwy w tym czasie. Najbardziej błyskotliwe myśli mogą przyjść do głowy. Być może to właśnie w „Godzinie Wołu” zbliżamy się do wszechświata…