I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Jeśli żyłeś w czasach sowieckich, prawdopodobnie pamiętasz piosenkę Ałły Pugaczowej ze słowami „Jeśli będziesz cierpieć długo, coś się ułoży…” może inaczej odebrać to zdanie. Osobiście nie przepadam za nią, bo patrzę na nią pod pewnym kątem „Cokolwiek” – co to jest? I po co cierpieć przez długi czas? I czy to cierpienie naprawdę ma konstruktywny sens? Mój osobisty stosunek do udręki/cierpienia opiera się po prostu na nadziei, że pewnego dnia coś zmieni się na lepsze: „Bóg nie ma innych rąk niż twoje”. bardzo niepotrzebna opcja w życiu człowieka, jeśli nie jest to spowodowane jakąś oczywistą, ścisłą potrzebą w postaci trwałego, na przykład bólu pooperacyjnego, jeśli interwencja chirurgiczna była naprawdę konieczna. I w tym wypadku często można sobie pomóc zażywając przepisany przez lekarza lek przeciwbólowy. Czasem trzeba się pogodzić z trudną sytuacją braku możliwości poprawy (choć tak naprawdę ich nie ma). Na przykład, gdy medycyna jest bezsilna, a alternatywne metody jeszcze nie istnieją. A kiedy odchodzi bliska osoba, trzeba stawić czoła konieczności przejścia przez proces żałoby, a dla większości ludzi nie jest to łatwe, poza problemami zdrowotnymi i sytuacją utraty bliskiej osoby, jak wiemy , ma inne trudności. Ale niestety, będąc w zwykłej skorupie myślenia, nie zawsze widzi szanse na wyjście z nich, przez co często cierpi na brak zrozumienia, co zrobić, aby ułatwić mu (poprawić) życie. Wtedy lepiej byłoby udać się do psychologa. To, co dana osoba nazywa udręką, często zawiera w sobie jakieś znaczenie, które jest dla niej istotne. Warto zadać sobie pytanie: „Po co ja cierpię?” I warto szukać tego znaczenia, ale nie po to, aby kontynuować mękę, ucieleśniając warunkową korzyść, która czasami jest ukryta dla samej osoby, jak „Jestem świętym męczennikiem, jestem wyjątkowy” lub jakiś inny. Pozwól sobie na odkrycie takiej dodatkowej korzyści wymaga szczególnej, niezwykłej uczciwości wobec siebie, nawet jeśli masz asystenta w postaci specjalisty. W każdym razie pojawia się także pytanie: „Jakie mam możliwości poprawy swojej sytuacji?” bardzo przydatne. Niedawno moja cudowna i bardzo mądra klientka przyszła na kolejne spotkanie z osobistym odkryciem, o którym pozwoliła mi tutaj napisać. Rozważając więc temat jakiejś męki, zauważyła dziwne podobieństwo między słowami „cierpieć”. ” i „uczyć się”. Jak ta wspaniała Pani wpadła na pomysł, że często cierpimy, bo nie rozumiemy, że musimy się czegoś nauczyć lub zrozumieć, ale opieramy się nauce patrzenia na życie i siebie inaczej lub np. zmiany przekonań, które dobrze nam przeszkadzają -być i osiągać cele, czy cokolwiek innego Myślę, że te przemyślenia mojej pięknej klientki są godne publikacji A także o cierpieniu. Czasem wyrastają z faktu, że trzymamy się starych, zazwyczaj jeszcze dziecinnych, scenariuszowych decyzji. I często sami nie zdajemy sobie z tego sprawy, dopóki nie spojrzymy we właściwym kierunku i nie zaczniemy nad tym pracować, nie zmieniając decyzji dotyczących scenariuszy i nie zadając sobie pytania: „Czego muszę się nauczyć, aby zatrzymać tę mękę?”. zwykle nie da się ruszyć z martwego punktu, ale odpowiedzi są ważniejsze od tego pytania... A odpowiedzi tracą na znaczeniu bez działania... A zapisać się można telefonicznie i przez messengera: +79609850834, +79963962674. i tu