I'm not a robot

CAPTCHA

Privacy - Terms

reCAPTCHA v4
Link



















Original text

Od autora: „Ci, którzy nie znają historii, nie zrozumieją nowoczesności; bez przeszłości nie ma teraźniejszości i przyszłości” – takie prawdy słychać coraz częściej ostatnio. Wypowiadają je dziennikarze i historycy, nauczyciele i przedstawiciele paranauki, moraliści i politycy. Podobne zdanie znalazłem wśród archeologów w tak zwanej „Karcie Arkaimitów”, odnoszącej się do Arkaim, starożytnego stanowiska archeologicznego na Uralu. Ale co przeszłość daje współczesnemu człowiekowi? W tym artykule zajmiemy się czasem nie jako czynnikiem wpływającym na bieg wydarzeń historycznych, ale nie z moralnego punktu widzenia. Filozoficzna interpretacja pojęcia czasu nie jest nam obca, ale i tę drogę pominiemy. Chociaż niektórym może się to wydawać filozofią; Być może tak jest, ale nie w wąskim znaczeniu metody filozoficznej. Polityka jest z pewnością interesującą rzeczą, ale następnym razem zajmijmy się nią. Czas uznamy za czynnik warunkujący zdolność człowieka do zdobywania wiedzy – wydobywania elementów prawdy z głębin własnej nieświadomości i z otaczającego świata. Z naszego punktu widzenia „Trendy Czasu” to koncepcja, sposób na budowanie praktycznych technologii i hipotez. Praktyczne technologie mogą zrodzić nowy świat, w sensie nowego stosunku do świata, a co za tym idzie, nowego światopoglądu. Hipotezy rodzą teorie. Ostatnio rzeczywiście dużo mówi się o trendach czasowych, w różnych terminach i na różne sposoby, a nawet mając na uwadze różne trendy czasowe. Ale dzieje się tak również z powodu pewnych trendów czasu. To tylko dowodzi, że dzieje się COŚ, co ma związek z czynnikiem czasu. Ale CO i JAK to się dzieje? Rozdział 1. Ogólne postanowienia dotyczące uwzględniania trendów czasowych Żyjemy w technokratycznym świecie. Nie boję się tego stwierdzenia, mając na uwadze, że nasze pięć zmysłów zewnętrznych jest naszą jedyną nadzieją i oparciem w ciągle zmieniającej się rzeczywistości zewnętrznej. I dając początek szóstemu narządowi zmysłu - naszemu umysłowi, pierwszych pięć wyżej wymienionych narządów zmysłów próbuje kontrolować wewnętrzną treść naszej istoty - nasz wewnętrzny świat. To prawda, że ​​​​naszemu umysłowi nie zawsze się to udaje, ale porozmawiamy o tym poniżej. Ale co może stworzyć sześć instrumentów skierowanych na materiał (na zewnątrz)? Odpowiedź jest podobna. Logikę Arystotelesa uważa się za prototyp współczesnego sposobu myślenia. Słynnego Modus Tollens (jeśli B wynika z A i A jest nieobecne, wówczas B jest nieobecne), który stanowi podstawę logicznego podążania każdego współczesnego człowieka, nie można uważać za „wieczny”, bez względu na to, jak oczywiste może się to wydawać nas na zawsze i bez względu na to, jak bardzo byliśmy zaskoczeni absurdalnością jego zaprzeczenia. Ale można temu zaprzeczyć, tak jak można zaprzeczyć nieprzecięciu linii równoległych, jak zrobił to Łobaczewski (nawiasem mówiąc, życie tej osoby jest również naturalne z punktu widzenia trendów czasowych). Prawa logicznych konsekwencji budują nasz technokratyczny świat, podobnie jak styl pisania tego artykułu. Takie prawa należą także do tzw. „cywilizacji zachodniej”. Oznacza to, że hipotetycznie istnieje „świat wschodni”, ale nie w sensie położenia geograficznego (pamiętajcie, że matematyka rozwinęła się we wczesnym średniowieczu i w Azji, a znacznie wcześniej w starożytnym Egipcie i Babilonie jako nauka o miarach). Po prostu podstawowe prawa logiki myślenia przypisuje się zwykle starożytnej Grecji; a ta część, która tradycyjnie nazywana jest „Wschodem” (geograficznie), przyjęła podstawowe wartości mentalne starożytnej Grecji. Oznacza to, że Zachód przeniósł na Wschód wszystkie inne swoje podstawowe wartości. Konwencjonalnie... Jak średnia arytmetyczna. Uważa się jednak, że główny nurt racjonalizacji i technicyzacji ludzkość przyjęła w Nowym Czasie, gdzie motywem przewodnim tej epoki stało się „Myślę, więc istnieję” Rene Descartesa. Wszystkie poprzednie epoki – starożytne królestwa, starożytność i starożytny Rzym, średniowiecze, a także częściowo epoki renesansu i reformacji, choć niosły ze sobą pewne wartości racjonalistyczne (spontaniczny materializm starożytności, scholastycyzm średniowiecza, kosmentyzm renesans itp.), były jednak rozłączne, nie zostały ostatecznie sformułowane i nie dlaszerokie masy. Dalekie od bycia dla szerokich mas... Sformułowanie to zostało powiedziane dwa razy nie na próżno - w pojęciu „szerokie masy” nadajemy nie znaczenie ilościowe, ale treść jakościową. Mówimy o społeczeństwie kolektywistycznym, które jednoczy wszystkich swoich członków pod wspólnym szyldem idei, norm i wartości. Rozszyfrujmy ostatnią rzecz, którą powiedziano. Czasy starożytne Żaden kolektywizm nie toleruje racjonalizmu, a przynajmniej nadmiernego racjonalizmu. W społeczeństwie kolektywistycznym za nowicjuszy uważa się tych, którzy kierują się obsesyjnymi ideami „ja”. I to jest potępiane jako „pochodzące z umysłu” lub z ego. Umysłowi z reguły przeciwstawia się serce – TO, które jednoczy. Jeśli mówimy o czasach starożytnych (czasach poprzedzających Nowy Czas), to tak naprawdę tutaj wszystko, co było zarówno „z umysłu”, jak i „z serca”, było jeszcze bliższe „Sercu”. W filozofii, w religii, w nauce, w „chaosie ideologicznym” i „chaosie organizującym” itp. rządzony przez zbiorowy Umysł (analogicznie do cech serca u człowieka). Wszystko, co rodziło się w umysłach ludzi, miało charakter masowy: „nie dla jednego”, ale „dla wszystkich”. Jakakolwiek wiedza, wszelkie idee były na tyle abstrakcyjne, wewnętrzne, synkretyczne (tj. bezpośrednio zrośnięte z życiem), że żyły przez wiele stuleci, a co za tym idzie, pokoleń ludzi. Na przykład ojciec mógł uczyć syna tego, czego sam się nauczył, i miał pewność, że syn, jeśli zechce, może zachować to rzemiosło dla potomności. Każdy człowiek mógł czuć się nie tylko nosicielem świadomości – wytworem społeczno-historycznego rozwoju ludzkości, ale jako przedstawiciel pewnej Tradycji, następca. Przecież życie jednego człowieka było nieproporcjonalnie krótkie w porównaniu z życiem rzemiosła, zawodu, wiedzy. Każdy człowiek tamtej epoki jest „sługą Bożym”, „robakiem”, „drobinką kurzu w społeczeństwie”. Wszyscy ludzie są śmiertelni i to nie tylko w sensie faktu istnienia skończoności życia ludzkiego, ale ponadto śmiertelni w porównaniu z ogólną wiedzą, wielowiekową działalnością przodków, tradycjami kulturowymi, rzemiosłem itp. Takie rzemiosło jest kultywowane, być może zrytualizowane, święte, a rzemiosła bezpośrednio związane z życiem i śmiercią (lekarze, nauczyciele itp.) są święte. Relacje między grupami ludzi podporządkowane są ogólnemu sposobowi życia tych grup, a nie jakimkolwiek strategiom mentalnym typu PR (public relations), nie temu, co obecnie kojarzy się z dyplomacją. Ludzie nie są związani konwencjami relacji, jak mogłoby się nam wydawać - dla nich rytuały, które wydają nam się, są samym życiem. Nie mają żadnych rytuałów i nasz sceptycyzm może im się wydawać cynizmem. I nie potępiliby nas, jak to zwykliśmy robić, tutaj rozwiązanie jest proste i jedyne słuszne – „w ogień”. Każdy ma prawo się bronić. W tym przypadku nie ma „żadnych pojedynczych jednostek”, ale jest „każde całe społeczeństwo”. Cała reszta to nowicjusze, depczący wielowiekowe tradycje. Albo przypisuje się im CHARYZMĘ – boskie pochodzenie. Wtedy nie są wysyłani na stos, ale zostają wywyższeni i umieszczeni na piedestale. Jednak „ognisko” czy „cokół” – jedno nie wyklucza drugiego, np. najpierw jedno, potem drugie – scenariusz zależy od zachowania tłumu. Na przykład inicjator mógł początkowo zostać odrzucony i zniszczony, ale potem, gdy ujawniło się jego odkrycie i prawda, został zrehabilitowany i unieśmiertelniony. Stąd tak ogromny dystans władzy pomiędzy elitą rządzącą a masami, najlepiej pomiędzy władcą a całą resztą. W końcu przywódca jest tutaj od Boga, a równość nie jest tu właściwa. Demokratyczne Ateny w starożytnej Grecji są wręcz przejawem takiego przywództwa grupowego (zwłaszcza że demokracja ateńska ostatecznie ustąpiła miejsca niewolnictwu, ponieważ los niewolników również był przygotowany „od góry”). Każdy, kto wnosił do społeczeństwa nową wiedzę, nieużywane wcześniej technologie, był uważany za posiadającego „dar od Boga”, a zatem mógł być uważany za „przewodnika” między Niebem a Ziemią, gdyż jego wynalazek „będzie żył przez wieki” i będzie „zapamiętani przez potomków”. Jego dzieci będą z niego dumne. „Posiadanie daru Bożego” oznaczało znaczne przeżycie. Wiek pojedynczego człowieka był nieproporcjonalnie mały w porównaniu do„życie” swojego rzemiosła. Życie mieszkańców miasta toczyło się gładko i wspólnie, nie ze względu na to, że ludzie byli spokojniejsi (choć nie jest to wykluczone i jest konsekwencją), ale dlatego, że zmiany były niemal niezauważalne, co łączyło ludzi wspólny poziom wiedzy o rzeczywistości. Ludność miast, choć znacznie mniejsza niż obecnie, pozostawała jednak w pewnej jedności pod osłoną świadomości zbiorowej dzięki jedności w czasie z przodkami. Wszyscy ludzie byli zjednoczeni w czasie - CZAS prawie nie płynął, jeśli porównać przepływ zmian z życiem jednej osoby. Mówimy nie tylko o zmianach społecznych, ale o zmianach w społecznym poziomie poznania – wiedzy ogólnej. Każda inna wspólnota ludzka mogłaby zostać odebrana jako jakościowe nieporozumienie, w przypadku różnicy mentalności. Jeśli choć jedna osoba została skazana na stos, wówczas szła na wojnę z innymi. Zatem wojny mogą być spowodowane nie tyle motywami terytorialnymi i gospodarczymi (choć nie jest to wykluczone, ale wtórne), ale szczególnymi powodami politycznymi. Ta „specjalna” polityka to bardziej ideologia związana z jakościowym niezrozumieniem „przeciwnika” niż współczesne „gry polityczne”. Współczesne wojny bardziej przypominają „zabawy dorosłych dzieci”. Innymi słowy, polityk średniowieczny lub starożytny jest bardziej usprawiedliwiony swoimi działaniami, jakiekolwiek by one nie były, niż polityk nowoczesny. Z tego samego punktu widzenia moralność i etyka były nie tylko przedmiotem rozmów i debat, wytycznych, nagan i sankcji za naruszenie tych wytycznych, a także taniej spekulacji, ale ustanowione od lat systemy relacji do życia i śmierci. wieki. Nie było sporów o wieczne - istniał sam WIECZNY. Można powiedzieć, że pojawienie się samego pojęcia „etyki”, w jakiej formie jest ono obecnie interpretowane jako „filozofia praktyczna”, jest przeznaczeniem nowoczesności (więcej szczegółów w: Etyka...). „Czas” Nowego Czasu Tradycyjnie Nowy Czas rozumiany jest jako dialektyczne przejście wiedzy ludzkiej do poznania „siebie”, a jednocześnie odejście od starych dogmatów i przesądów religijnych. Jeśli rozważymy to przejście z perspektywy życia jednego człowieka, możemy powiedzieć, że do tego czasu u człowieka zaczęły zachodzić takie zmiany w rozumieniu i akceptacji otaczającej rzeczywistości, że zjawisko to stało się powszechne. Konkretne stulecia celowo nie są tu wymieniane, bo... Dla różnych kultur „czasy nowożytne” miały „swoje” określenia, choć można się spierać jedynie na przykładzie Zachodu, bo ogólne trendy czasowe. Na przykład w sztuce europejskiej zjawisko to pojawiło się w okresie renesansu, a następnie w okresie reformacji. Renesans był w pewnym sensie „próbą” tego przejścia, a nawet jego częścią. Były to idee świadomości człowieka o sobie i swoim miejscu w przyrodzie. Idee są częściowo szlachetne, częściowo samolubne i racjonalistyczne. Jednak dopiero teraz wydają się szlachetne; wtedy można by to w reakcji uznać za herezję i przejaw pychy. Chociaż ziarno racjonalne (dające pierwszeństwo rozumowi) mogło ujawnić się w jednostkach wcześniej, we wszystkich poprzednich epokach, w większym lub mniejszym stopniu. Jak wspomniano powyżej, wcześniej tacy ludzie byli uważani za nienormalnych, „heretyków”, poddawani wszelkiego rodzaju prześladowaniom i prześladowaniom, zmuszani do ukrywania się, czuli się osamotnieni w otaczającym ich świecie i mieli trudności z jednoczeniem się w grupach. Społeczeństwo było bardziej cierpliwe wobec szaleńców - „głupców”, „błogosławionych”, nawet uważając ich za „świętych”. Często nawet świętego można było najpierw upiec na stosie, jeśli mówił za dużo... - aby zapobiec... spokojnemu życiu w społeczeństwie. Ale to było wcześniej. Teraz rozwój rzemiosła technokratycznego zaczął aktywnie wypierać to, co „wewnętrzne”, „święte”. Te ostatnie można było przekazywać i starano się zachować na przykład w rodzinie, a często także poprzez linię matczyną, zwłaszcza jeśli rodzina podążała za życiem społeczeństwa. Albo rodzina zamieniła się w rodzinę schizmatyków – nową silną formację. Choć z punktu widzenia poprzednich epok rodzina starała się pozostać taka sama i nie podążać za nowymi trendami społecznymi. To determinowało specyfikę rodzinywiedza alternatywna, czyli „kontrwiedza” w myśl zasady „akcja rodzi reakcję”. W ten sposób świętość przylgnęła do rodziny. Oczywiście wiedza wewnętrzna nadal zajmowała swoje miejsce na poziomie społeczeństwa (więcej szczegółów można znaleźć w artykule Szamanizm...). Przejawiało się to w zachowanym autorytecie religii i różnych kultów (na linii ojcowsko-patriarchalnej), choć i tutaj wiedza była już zracjonalizowana i miały miejsce intensywne prześladowania mistyków. Ale jeśli wcześniej nie było to łatwe dla wyrzutków, to nie jest teraz. Teraz takich osób jest więcej, a co więcej, oni sami mogliby faktycznie przekazywać swoją wiedzę w drodze dziedziczenia. Wyjaśnijmy to ostatnie zdanie. Dopiero teraz, gdy racjonalny sposób poznania został utrwalony „w genach” człowieka, dopiero teraz taki człowiek poczuł się komfortowo i zaczął jednoczyć się we wspólnotach (patrz: Społeczności). Możliwe, że u danej osoby faktycznie zaszły pewne subtelne zmiany fizjologiczne. Na przykład w Anglii uważa się, że intelektualista w czwartym pokoleniu nabywa „wrodzone” cechy intelektualisty – staje się arystokratą. Oczywiście w czasach nowożytnych nastąpił podobny skok jakościowy. Wcześniej „nowe” było jedynie „skrystalizowane” w postaci konkretnych, indywidualnych przypadków w historii ludzkości. Teraz nastąpił „wzrost” wiedzy przyrodniczej w osobę (kolejnym etapem powinno być „odrodzenie”, zgodnie z zasadą hierarchii: minerał, roślina, zwierzę). Można powiedzieć, że w ciągu 4 pokoleń kiełkują wcześniej skrystalizowane cechy. Wcześniej ludzkość istniała poprzez życie całych cywilizacji, grup etnicznych, ludów, kultur, państw itp. Teraz wyłoniły się mniejsze grupy. Jak widać, podział taki miał przede wszystkim charakter jakościowy, spazmatyczny. Nieśmiertelne wcześniej rzemiosła, idee i idole nagle stały się śmiertelne, New Time naruszył święte tabu – nieśmiertelność. ŚMIERTELNOŚĆ (w sensie kruchości, doczesności) „wystąpiła” na spotkanie nieśmiertelności, coraz bardziej podbijając pozycje dotychczas należące do sacrum. Wcześniej mogło to być prawdą, ale miało charakter lokalny, ilościowy. Teraz nabrało charakteru globalnego i wszechobecnego, tj. w odniesieniu do wszystkich, którzy żyją na „terytorium” tej samej mentalności – tego samego systemu wartości. Potem nastąpiła „zmiana przywódców”, ale nie w sensie zastąpienia konkretnych osób, ale w sensie zmiany „typów przywódców”. Przywódcy nie byli już „od Boga”, ale „dla człowieka” (jednak charyzmatyczni przywódcy nadal z definicji są „od Boga”, ale jest to rozumiane bardziej symbolicznie, jako ustalona metafora, a nie bezpośrednio). Przywódcy czasów współczesnych i późniejszych są już ludźmi „śmiertelnymi”. Ogólnie rzecz biorąc, geniusze, talenty i dary stały się pojęciami bardziej świeckimi niż wcześniej. Teraz rzemiosło przodków stało się nie tyle absolutne, ile zaczęło wymagać bezpośredniego udziału naśladowców. Naśladowca nie tylko wykorzystuje tę sztukę, ale może także tworzyć i rozwijać zdobytą wiedzę. Teraz rzemiosło może zostać odnowione. A jeśli pojawi się nowy lider, jego praca nie stanie się tak ogólna jak wcześniej. Ale raczej komunalne, bardziej odosobnione i być może zamknięte - tylko na kilka pokoleń. Można powiedzieć, że w społeczeństwie prawie pojawiły się „podspołeczności osobiste”. A jeśli w rzemiośle pojawia się idol, to jest to po prostu kolejny mistrz „innowatora”. Zatem społeczeństwo dzieli się na przedstawicieli idei pierwotnej i na tych, którzy rozwijają jakąkolwiek nową wiedzę. Można powiedzieć, że w społeczeństwie wyłoniły się „podspołeczności”, które początkowo są stosunkowo małymi grupami, ale dopiero w początkowej fazie. Ten początkowy etap był tak krótki, że grupy te wkrótce stały się duże. W ten sposób społeczeństwo stało się bardziej „zróżnicowane”. Poszerzyła się przestrzeń geograficzna ludzkiej egzystencji - człowiek odkrywał coraz to nowe krainy swojej egzystencji, a w świadomości utrwalił się heliocentryczny obraz ziemskiej egzystencji (obrót Ziemi wokół Słońca). Ludzi jest „więcej”, ale nie w sensie liczby ludzi żyjących na Ziemi, ale w sensie WIEDZY o sobie nawzajem – wiedzy O INNYM. A ten drugi jest tak samo śmiertelny. Taka transformacja świadomościwydarzyło się jak „reakcja łańcuchowa” – „skompresowany czas”. Nowy Czas naruszył niepłynność czasu. Nie był to już czas mas, ale jeszcze nie jednostki. Mężczyzna powiedział już: „Nie jestem sługą Boga”, „nie jestem pyłkiem na świecie”, „nie jestem sługą”. Człowiek odkrył nowe lądy, kontynenty, podróżował i eksplorował w ogóle cały glob. Potrafił zadeklarować się siłom natury w zakresie odkryć naukowych i geograficznych: „Jestem częścią (a nawet czcią) natury”, „Jestem prawie Stwórcą, bo tworzę”, „Potrafię lataj, kontroluj żywioły, kontroluj Naturę.” „A jeśli nie jestem Bogiem, to przynajmniej Panem Natury”. To był czas już nie niewolnika, ale jeszcze nie pełnoprawnej osobowości. Czas „osobisty”. To naprawdę wydarzyło się później. Historia filozofii, psychologii i pedagogiki pokazuje, że był to naprawdę znaczący czas. Jeśli mówimy o współczesnej cywilizacji „zachodniej”, to mówimy o końcu XIX - początku XX wieku, kiedy na Zachodzie pojawiły się transcendentalne trendy myślowe, o czym zaczęła mówić doktryna Absolutu i filozofia rosyjska Sophia - Dusza ludzkości, metafizyka Wszechjedności, rosyjski Sobornost, Bóg-Człowiek. Uważa się, że w tym czasie narodziła się wiedza humanitarna - to paradoksalne, prawda, biorąc pod uwagę, że przed erą nowożytną cały świat był w pewnym stopniu „humanitarny”, tj. nietechniczne. Można powiedzieć, że ludzkość wróciła do zasad humanitarnych, ale w innym rozumieniu. Uważa się zatem, że pojawienie się psychologii jako nauki jest dziełem Anglika Stewarda Milla (1845). Znaczące jest także pojawienie się freudyzmu (klasycznej psychoanalizy), który umożliwił spojrzenie na osobowość człowieka z tych punktów widzenia, które były na tyle niedostępne i zakazane, że Nowy Czas nie był w stanie zniszczyć tych tabu (ponieważ Nowy Czas, jak wskazano , nie był to czas pełnoprawnej osobowości). Ale to pojawiło się w czasie po New Age. W tym samym czasie wyłoniła się także socjologia jako nauka, a narody, zdaniem socjologów, osiągnęły swój najwyższy rozwój. Wraz z nagromadzeniem naukowych badań etnograficznych powstała psychologia etniczna i położono podstawy holistycznego spojrzenia na ludzką psychikę - antropologię psychologiczną (więcej informacji tutaj). Tradycyjnie przyczyny tego upatruje się w światowych kryzysach gospodarczych, katastrofach przemysłowych, a nawet klęskach żywiołowych, które obnażyły ​​bezsilność ludzkiego przemysłu technicznego i światopoglądu naukowo-przyrodniczych. Wskazuje się, że cały XIX wiek poświęcony był badaniom eksperymentalnym, głównie z zakresu fizyki i chemii (jednak mniej więcej w tym samym czasie w laboratoriach Wunta rozwijała się także psychologia eksperymentalna, co było później krytykowane także przez psychoanalizę, behawioryzm i psychologię Gestalt) ) . Nie interesuje nas fakt „siły” czy „bezsilności” danej osoby. Podejście to jest zbyt subiektywne i nie wyjaśnia istoty procesów zachodzących w społeczeństwie. Z tego punktu widzenia, nawet gdyby „zachodnia” ludzkość poszła nie racjonalną drogą wiedzy, ale jakąś inną fantastyczną drogą, ostateczny wynik tej wiedzy nie zmieniłby się jakościowo (ilościowo, być może przez kilka stuleci). Nie interesują nas błędy i złudzenia danej osoby, ale ogólny przebieg rozwoju wiedzy w osobie - coś, co łączy trendy tamtych czasów: Prawdziwa wiedza w każdym prawdziwym człowieku żyje własnym życiem. To wtedy, gdy życie ludzkie zrówna się w przybliżeniu z życiem podstawowych idei społecznych, gdy prawdy społeczne i podstawowa wiedza żyją 60-80 lat, wtedy człowiek może zadeklarować, że nie jest „niewolnikiem”, „sługą” i nie nawet „władcą natury”, „częścią natury”, ale przede wszystkim SAMĄ NATUREM. Człowiek niemal oznajmił: „Jestem Bogiem”. To właśnie teraz Wiedza „ożywiła się” w człowieku, ale już nie jako technowiedza Nowego Czasu – „z umysłu”, a nie jako wiedza „z serca”, ale jako wiedza ogólna. , bliżej „pełnej wiedzy”. Sacrum powróciło i dołączyło do racjonalności. Teraz rzemiosło ojca (a tym bardziej „boskie rzemiosło”) nie wydaje się dla syna tak miarodajne jakwcześniej. Przecież to, co stworzył ojciec lub „z góry”, nie może być wspierane, ponieważ można to zmienić. Ojciec nie może już niczego uczyć syna do końca życia, ale syn może sam coś stworzyć i używać tego przez resztę życia. Oraz wczesne rzemiosło „święte”, tj. te, które dotyczą bezpośrednio kwestii życia i śmierci – zawody lekarza i nauczyciela – tracą swój głęboki sens. W końcu człowiek po części staje się zarówno lekarzem, jak i nauczycielem dla siebie. To tutaj człowiek staje się Stwórcą – tworzy własną biografię. Przywódcy naszych czasów to przywódcy partii politycznych, sekt, twórcy oryginalnych metod, czymkolwiek by one nie były. To liderzy jednego pokolenia, „sami” – to „show jednoosobowy”. Ich wiedza umiera wraz z nimi lub po pewnym czasie krótszym niż życie człowieka. Są bogami w swoim rzemiośle i dla swoich wyznawców. Nie bez powodu już w XX wieku ukształtował się w literaturze gatunek autobiograficzny (dziedzina antropologii edukacyjnej), w którym pisarze i myśliciele dostrzegali znaczenie przeglądu życia dla rozwoju osobistego. W przeciwnym razie pojawiają się destrukcyjne myśli, prowadzące do „niewiary w nic”, nihilizmu, ekstremistycznych wybryków, a także takich masowych zjawisk, jak bolszewizm, faszyzm itp. „Urodzij syna, posadź drzewo i zbuduj dom” traci swój pierwotny charakter oznaczający. Tutaj syn jest uczniem, drzewo jest wiedzą (drzewo wiedzy), a dom jest schronieniem wiedzy - duszą. Trend ten utrzymuje się do dziś, ale w bardziej skompresowanej, intensywnej formie. Trendy czasu są siłą zobowiązującą ludzkość do życia w „duchu czasu”. To jest samo pojęcie „karmy” (działanie – sanskryt), jeśli odnosi się je do całej ludzkości lub jakiejkolwiek większej części ludzkości. W XX wieku ludzkość stała się sobą na poziomie życia jednego człowieka. W tym przypadku, gdy mówimy „ludzkość”, mamy na myśli uogólniony obraz osoby - wytworu rozwoju społeczno-historycznego, nośnika wiedzy. Rodzi się mężczyzna. Zbiega się to z narodzinami nowej wiedzy, innych nauk, a co za tym idzie innej ludzkości. We współczesnej rodzinie człowiek jest przede wszystkim Stwórcą „tu i teraz”, a dopiero potem „dla dzieci”. I wreszcie, co nie mniej ważne, jest strażnikiem starożytnych tradycji rodzinnych. Często te tradycje są po prostu zapominane - jest to normalne w dzisiejszym życiu, choć skrajne (to oczywiście ma swoje wady). Teraz każde pokolenie w rodzinie jest całym światem z własną kulturą i własnymi wartościami, własną wiedzą o sobie. Powiedzieć „kolejne pokolenie” tutaj nie wystarczy. Chociaż 100 lat temu byłoby to całkiem do przyjęcia – pokolenia przychodziły i odchodziły, ale konflikty typu „ojcowie i synowie” pozostały. Teraz same te konflikty uległy zmianie. Mówimy tu konkretnie o innych PRĘDKOŚCIACH zrozumienia siebie przez daną osobę. To nie jest nawet nihilista Turgieniewa. Mówimy tutaj prawie o innych ludziach - „obcych”. Czas „Tu i Teraz” Ale co powinna zrobić osoba, która co kilka lat musi zmieniać kulturę? Powiedzieć: „Jestem Bogiem” już nie wystarczy. Współczesny człowiek mówi: „Jestem Kosmosem”. Najbardziej wrażliwi spośród nas lubią mistycyzm i paranaukę oraz interesują się Wschodem (zjawisko masowe w całym cywilizowanym świecie lat 60. - 80.). Ci bardziej pragmatyczni mówią o palących problemach „człowiek-natura”, „człowiek-technologia”, „człowiek-ekologia” itp., co kilka lat podnoszą swoje kwalifikacje zawodowe i z całych sił starają się powstrzymać coraz bardziej niekontrolowane , uciekając gdzieś, a potem żyj dalej. Już teraz wiedza technokratyczna staje się coraz bardziej holistyczna, obiektywność staje się podmiotowością i odwrotnie, nauki humanistyczne łączą się z naukami technicznymi, wiedza akademicka jako całość łączy się z wiedzą z pogranicza itp. Wschód w coraz większym stopniu będzie się łączyć z Zachodem. W dzisiejszych czasach nowoczesne technologie nie są już porównywalne z życiem człowieka (60-80 lat), ale z jedną lub dwiema dekadami, a nawet latami. Coraz częściej musimy podnosić poziom naszych kwalifikacji zawodowych, niezależnie od tego, czym się zajmujemy. Czasami musimy całkowicie zmienić zawód i coraz częściej tonastępuje na skutek zmieniających się technologii. W takich sytuacjach człowiek musi się na nowo uczyć i zdobywać doświadczenie w nowej działalności, a dla niego nie jest to tylko nowa czynność, to nowe życie. Odradzamy się (reinkarnujemy!) kilka razy w ciągu jednego życia biologicznego. Trendy Czasu są takie, że reinkarnacja jest możliwa tu i teraz. A nawet więcej: współczesny poziom świadomości zbiorowej dyktuje potrzebę ciągłego odradzania się tu i teraz. W kulturoznawstwie znany jest cykl 40-dniowy (w rzeczywistości w różnych religiach liczba ta waha się od 40 do 49 dni). Tradycje mówią, że jest to minimalny okres, w którym dana osoba może doznać całkowitej reinkarnacji. Wtajemniczenia w szamanów różnych narodów, poważne tajemnice religijne (na przykład 40-dniowy okres upamiętnienia duszy zmarłego), cudowne uzdrowienia z reguły odbywają się w ciągu 1,5 - 2 miesięcy. W wielu podręcznikach dla lekarzy, podręcznikach pedagogicznych, a nawet w orzecznictwie można znaleźć ten mistyczny okres, niezbędny, jak wskazano, do wyzdrowienia lub nauki, jednym słowem, przyswojenia nowych informacji. Na przykład zgodnie z francuskim prawem osoby pragnące zawrzeć związek małżeński na terytorium Francji muszą mieszkać we Francji przez co najmniej 40 dni. Argumenty te prowadzą nas do jednego interesującego i intrygującego wniosku kulturowego. Ale w porządku. Powiedzieliśmy, że wschodni kolektywizm w pewnym momencie zaczął się zmieniać w zachodni indywidualizm, zgodnie z ówczesnymi trendami. Kiedy jednak jedna skrajność przechodzi w drugą, rodzą się „bóle narastające” – wszelkiego rodzaju katastrofy itp. Wtedy stare powraca, ale nie jako reakcja (to też jest skrajność), ale jako dodatek. Oznacza to, że zachodni indywidualizm przeszedł humanistyczne zmiany - kult indywidualności został zharmonizowany siłą wspólnoty. Wróciła wewnętrzna sacrum... W starożytności, a nawet w niektórych współczesnych tradycjach Wschodu, można zaobserwować silny szacunek dla starszych pokoleń - silniejszy niż relacja między braćmi i siostrami, czy nawet między mężem i żoną. Jak mówią, tutaj relacje „pionowe” są ważniejsze niż „poziome” (na przykład chiński badacz Hsu stwierdził, że w tradycyjnych Chinach relacja ojciec-syn jest bardziej wartościowa, a w tradycyjnych Indiach - między matką a synem). Ale na tym samym Wschodzie panuje przekonanie, że człowiek odradza się od reinkarnacji do reinkarnacji zgodnie ze swoimi „zasługami” z poprzedniego życia. Idealnie byłoby, gdyby człowiek rozwijał się, aby uciec z niekończącego się łańcucha reinkarnacji i stać się doskonałym. Również relacje międzyludzkie rozwijają się z życia na życie. Co więcej, najniższym poziomem relacji jest ich brak. Następnie, w miarę rozwoju, ludzie mogą spotykać się jako przypadkowi przechodnie, potem jako znajomi, potem jako bliscy znajomi, potem jako przyjaciele, bliscy przyjaciele, potem jako dalsi krewni, wreszcie na poziomie pokrewieństwa rodzic-dziecko i wreszcie stosunki małżeńskie są najwyższym stopniem pokrewieństwa. Jednak na Zachodzie związki małżeńskie są bardziej cenione. Te. Wschód stopniowo przeradza się w Zachód. Zachód jest reinkarnacją Wschodu. Cofnijmy się w czasie. Jeśli żyjesz w czasach przed Nowym Czasem, to po pierwsze możesz bezpiecznie dążyć do odrodzenia się w swojej rodzinie, jeśli Ci to odpowiada; jeśli nie, to następne życie pomoże ci nawiązać kontakt z ludźmi, którzy są dla ciebie ważni. Po drugie, będziesz mógł kontynuować swój biznes, będąc swoim własnym prawnukiem, jeśli znajdziesz w tym życiu coś, co Ci się spodoba. Wtedy Twój biznes nie przeżyje Cię tak bardzo. Jeśli żyjesz w Nowym Czasie, masz na to większą szansę. przetrwać - wyprzedzić swoje rzemiosło. W takim przypadku jest mało prawdopodobne, że w następnym życiu zrobisz to samo, co w tym życiu. I na pewno nie będziesz cenił swojego rzemiosła tak bardzo jak wcześniej, a wraz z nim swoich przodków - cenne będzie dla ciebie nawiązanie kontaktu ze sobą. W dzisiejszych czasach stajesz się prawdziwym „zachodnim” człowiekiem; relacje osobiste nabywasz „poziomo”.).